Salon

Bella.

Raczej nie... Cały czas się śmieje.
To się nazywa: NSPZE- Negatywny skutek przebywania z Edwardem. :znów się zaśmiała.: O Boże Jasper, nie mogę się uspokić..

Jasper

rozumiem, że potrzebujesz pomocy ? :użył swojego daru i zwiększył odrobinę ilość powagi w palecie jej uczuć:

Bella.

:poczuła zmiane:
Dziękuje Jazz. :dała mu całusa w policzek: Kurcze, jesteś jak żyła złota. :usmiechnęła się delikatnie:

Jasper

:zaśmiał się z jej słów: sie wie. i nie ma za co, rodzinie się pomaga, co nie ?

Bella.

Nom. Trzeba, trzeba pomagac.
A własnie! :wyszczerzyła się: Wiem jak uprzykrzyć życie Aro, tak by się odczepił od Alice.

Jasper

:wywrócił oczami: teoretycznie nie mam zamiaru się uciekać od takich metod... ale chętnie się dowiem co Ci chodzi po głowie :wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu:

Bella.

Aro ma słabość do kobiet. Nie oprze się, żadnej... Hmm... A Alice nie wybaczy mu zdrady, więc... Chyba mam pomysł. :zatarła ręce:

Jasper

:zaśmiał się: czy powinienem się Ciebie bać ?

Bella.

Nie, skądże. Ty musisz po prostu ładnie wyglądać i przygotować sobie mocne argumenty dla Al. A ja się zajme resztą. :nadal się uśmiechała:

Nicole

[JANE! JANE! JANE!!! xDD]

Jasper

:zmarszczył brwi: nie jestem przekonany czy to dobry pomysł, Bell....

Bella.

Hey Jazz, ja nie mam zamiaru się z nim przespać, no co ty. :zrobiła urażoną minę:
Po prostu znam ... cztery chętne.

Nicole

[powtarzam apel...JANE!!!!!]

Jasper

:wywrócił oczami: o tym pierwszym nawet nie pomyślałem. Tak czy siak ten pomysł mi się nie podoba.

Bella.

Dlaczego?
:usiadła skrzyżnie:
Masz jakiś leprzy?
Ja mam dobre dojścia w Volterze...