Dom Garretta

Denitri.

:poszła we wskazanym kierunku i ściągnęła sukienkę. Musiała w końcu zaprać plamę. musiała ściągnąć też biostonosz który też się pobrudził. owinęła się jakimś ręcznikiem i zabrała się do zapierania plam xd:

Garrett

:poszedł za nią: Zostaw..później...i przepraszam..:ostanie słowo wyszeptał jej na ucho: Berek!
:krzyknał i pobiegł na drugi koniec domu:

Denitri.

może byś mi lepiej dał coś na przebranie :śmiejąc się zaczęła go gonić: xdd

Garrett

Może.....:stanął w bezruchu:

Denitri.

:podchodzi powoli do niego:

Garrett

Co tak..się skradasz??:dwa słowa pierwsze mówi wolno a poźniejsze szybko;d:

Denitri.

ale ja się wcale nie skradam :śmieje się poprawiając ręcznik: xd

Garrett

To co roobisz?:śmieje się:

Denitri.

ależ nic :uśmiecha się niewinnie. zauważa że stoją przy jego sypialni: liczyłam na coś do ubrania xd

Garrett

Nie dostaniesz....przykro mi..ostatnio porwałem wszytskie swoje koszule..możesz zapytac się Kate....

Denitri.

ah tak ... :odsunęła się o krok speszona. zaczęła sie zastanawiać co tu robi skoro on cały czas myśli o Kate:

Garrett

Ej...albo moze...:przecież on tak lubi kobiety w samych meskich koszulach..mmm: Jak zdjemiesz ręcznik..ja ci dam koszulę..i załoożysz do tego szpilki...

Denitri.

:uniosła chłodno brew. (zabrzmiało to jak propozycja dla prostytutki! xdd) a szpilki miała cały czas na sobie xd: albo może powinnam pojachac się przebrać do Volterry... xd

Garrett

Nie nie zostań..spokojnie...:uśmiecha się łobuzersko i nurkuje w szafie. Wyciaga ostatnia koszulę i podaje jej. Jej biała...mmm: Może byc?

Denitri.

jest okej. :uśmiecha się lekko i zakłada ją na ręcznik. Po chwili ręcznik leży u jej stóp a ona powoli zapina guziki: