Polana do baseballa

Kate

Jestem w straży, wiec muszę być w Volterze. Wiem, że źle zrobiłam. Nie chcę odejść :patrzy mu w oczy: przepraszam

Garrett

:jest wciekły:

Nie przepraszaj tylko nie rób tego więcej.

Jestem tylko ciekaw dlaczego zdradziłaś mnie akurat z Santiago..nie wieże że jest taki dobry w łóżku że musiałaś sie z nim przespać. W każdym bądź razie..czy tego chcesz czy nie..jutro jak się trochę uspokoję zerżnę cię tak....że...zresztą sama zobaczysz....:uśmiechnął się, pocałował ją i odbiegł.:

[sorry..nie mogłam się powstrzymać..xde]

Kate

:krzywi się i myśli o tym co przed chwilą powiedział, mówi do siebie: tak, tylko jutro mnie tutaj już nie będzie :biegnie do domu:

Eleazar.

:czai się obserwując jakąś pumę. skrada się by zaatakować:

Kate

:przybiega na polanę czując pumę. jej oczy są ciemne, dawno nie polowała. wyczuwa zapach innego wampira ale się tym nie przejmuje.skrada się do pumy, w końcu rzuca się na nią zatapiając zęby w jej tętnicy.wypija całą krew, po czym odrzuca na bok 'resztki'.wstaje wyprostowana,wycierając usta dłonią.rozgląda się:

Eleazar.

:rzuca się na swoją pumę i wyssysa krew do ostatniej kropli. odrzuca truchło na bok. ściąga potarganą koszulę i rzuca ją na bok. podnosi wzrok i zatrzymuje go na Kate uśmiechając się:

Kate

:patrzy na niego i również się uśmiecha. poprawia swoją krótką sukienkę:

Eleazar.

:przesuwa wzrokiem po niej od stóp do głowy i idzie w jej stronę:

Kate

:robi kilka kroków jego kierunku nadal się uśmiechając:

Eleazar.

:podchodzi bliżej: hey...

Kate

Cześć. Widzę, że polowanie się udało. :patrzy na niego:

Eleazar.

mhmm :patrzy jej w oczy: widze że Tobie również :usmiecha się łobuzersko:

Kate

Tak :z zadowoleniem patrzy w jego złote oczy:

Eleazar.

:podchodzi bliżej i kładzie ręce na jej bokach: to dobrze .... :mruczy cicho patrząc jej w oczy:

Kate

:uśmiecha się uwodzicielsko przybliżając się do niego bardziej: