Hotel

Santiago.

a może jednak chcesz? :słysząc jej słaby głos całuje ją delikatnie, acz stanowczo w usta. czując że odwzajemnia pocałunek mruczy jej do ucha: wiem że chcesz :muska zębami płatek jej ucha i delikatnymi pocałunkami schodzi po lini jej żuchwy i szyi:

Bella.

nie, bądź taki, pewny!
o odrywa się od niego, opierająć sie o ściane,

Santiago.

:powraca do całowania jej szyi mrucząc przy tym: nie możesz się oprzeć pokusie, chcesz się pobawić w złą dziewczynkę ... każda kobieta tego chce ...

Bella.

mógłbyś, nie porównywać, do każdej nie jestem każda jestem inna, zupełnie inna,
a tak gdybyś wiedział, ja mam męża. i :jeszcze bradziej próbuje, wbić się w ściane, by ten jej nie całował, lecz, wie że nie może go rozłośćić bo bd z nią źle:

Santiago.

wiem to ... i wiem że jesteś wyjątkowa ... nawet bardzo :zaczyna całować ją namiętnie w usta, czekając aż podda się jego woli:

Bella.

błagam, cię daj mi już spokój, i pozwól wrócić do domu..

Santiago.

ale czy naprawdę tego chcesz? :znów patrzy jej w oczy używając całego swojego uroku:

Bella.

:wzrok, spuszcza na dół:

Santiago.

więc? :lekko znudzony rękę opiera na jej biodrze i lekko ją 'głaszcze' jednym palcem: jak będzie?

Bella.

nie, zdradze Edwarda.

Santiago.

:ciągnie ją za rękę w stronę łóżka uśmiechając się przy tym:

Bella.

czy, ty nierozumiesz po ludzku.. :próbuje, mówić grzecznie żeby ten się nie rozłościł:

Santiago.

:uśmiecha się szerzej i pcha ją lekko na łóżko. uśmiecha się figlarnie i całuje ją raz po czym wyskakuje przez okno:

Bella.

proszę, zostawa mnie.. :nie, może nic zrobić i pozwala na pocałunki, bo wiem że gdyby było inaczej źle by się to skończyło, aż nagle patrzy a on wyskakuje i go nie ma, próbuje wyjść lecz ten wcześniej zamknoł drzwi, więc, wyskakuje przez okno.:

Edward Cullen

:wchodzi do recepcji i rezerwuje sobie jakis pokoj. Wzial od niego klucze, i ani myslac ruszyl w strone lawek ktore znajdowaly sie przed hotelem. Usiadl i patrzyl sie z zazdroscia na ludzi, zazdroszczac im tych błachych powodow do paniki i nie pokoju. Zachichotal cicho.przymknal oczy i wsluchal sie w mysli ludzi od czasu do czasu wybuchajac smiechem i rzucajac im rozbawione sporzenia: