Komnata Afton'a.

Afton

:schodzi z pocałunkami na jej dekolt:

Chelsea

:przygryza wargę wyginając się bardziej:

Afton

:przejeżdża językiem po jej szyi i dochodzi do jej ust:

Chelsea

:całuje go namiętnie i obraca się tak żeby znów na nim leżeć:

Afton

:pogłębia pocałunek i zatrzymuje dłonie na jej biodrach:

Chelsea

:odsuwa się od niego z błyskiem w oku: skoro mówisz że mnie kochasz ... to nie powinien Ci przeszkadzać mały test ... :mówi bawiąc się jego włosami:

Afton

:unosi brew: co masz na myśli ?

Chelsea

miesiąc bez sexu. wytrzymasz - nie będę się gniewać za tamte wszystkie kobiety :patrzy na niego z powagą: nie wytrzymasz - z nami koniec. mam dość ciągłego odczuwania tych więzi :krzywi się: więc jak będzie?

Afton

:wzdycha i patrzy jej w oczy: postaram się. Dla Ciebie.

Chelsea

:uśmiecha się lekko: dziękuje. :wstaje: teraz wybacz, ale muszę zapolować.
:ubiera się i wychodzi posyłając mu czuły uśmiech w drzwiach:

Afton

:odwzajemnia uśmiech i przeczesuje palcami włosy. Ubiera się i wychodzi:

Chelsea

:wchodzi bez pukania i rozgląda się. robi wdech przez nos i ze zdziwieniem nie stwierdza tu zapachu żadnej obcej wampirzycy. siada na krzesło przy biurku i opierając brodę o splecione dłonie patrzy w stronę drzwi:

Afton

:wchodzi do komnaty, rozwiązując po drodze krawat i zdejmując pelerynę. Zatrzymuje wzrok na Ch. i uśmiecha się lekko: długo tu siedzisz ? :zapytał, unosząc brew:

Chelsea

może trochę :uśmiecha się łobuzersko:

Afton

:w ułamku sekundy znajduje się przy niej, podnosi z krzesła, na którym sam siada i bierze ją na kolana: trochę ? ;pyta odwzajemniając uśmiech: