Komnata Belli

Santiago.

:łapie Bellę: cc-o do chol.ery?

Edward Cullen

:uśmiecha się złośliwie: A ty to kto? Nie. :podchodzi do Belli, kładzie ją na łózko i próbuje ocucuć:

Santiago.

ja? Santiago. i więcej szacunku dla straży Volturi. :pomaga mu położyć Bellę:

Edward Cullen

:warknął cicho pod nosem: Szacunek, akurat. :prychnął:

Bella.

:wubudza, się:
widzi Santiago proszę, cię ja już tak nie mogę, zabij mnie, zró to dla mnie i mnie zabij!

Santiago.

coś się nie podoba? :rzuca mu pogardliwe spojrzenie i klepie Bellę po policzku:

Bella.

zabij mnie!

Edward Cullen

:mruży oczy: Tak, wiele rzeczy. Co? :popatrzył zszokowany na Bellę:

Santiago.

pff, bo mi się chce. po co mam Cię zabijać? a co ty w ogóle? wampir-emo? weź się w garść! :patrzy kpiarsko na Bellę:

Bella.

tobie, się niechcę, ktoś inny to zrobi, :wstaje i zakłada buty.:

Carmen.

:wychodząc zauważa jakieś zamieszanie w pokoju B. Zagląda do pokoju i marszcząc brwi przygląda się 'dramatowi' mającemu tam miejsce:

Santiago.

nie zrobi :łapie ją gwałtownie za nadgarstek:

Bella.

puść mnie!

Edward Cullen

:zamyka drzwi i opiera się o nie tak, że nie bd mogła wyjść:

Santiago.

nie. nikt Cię nie zabije. tak samo jak Su. też się chciała zabić, ale jakoś ją przekonałem żeby żyła