Komnata Belli

Edward Cullen

:sms: Trudno. W takim razie do piatku.

Bella.

esemesiak:
ta..

Eleazar.

:wchodzi z Bellą wpuszczając ją pierwszą:

Bella.

:podchodzi, do szafy wyciąga rzeczy, ściąga bluzkę rzucają ją na bok, a zakłada swój niebieski top:
Odwróć się. xd
:gdy, ten się obraa ściąga spodnie i zakłada swoją krótką spódniczkę, podchodzi, do szafki wyciąga biżuterie, zakłada szpilki, podchodzi do komody na której stoi, flakonik z perfumami pryska się kilka razy, muska błyszczykiem, usta a, tuszem rzęsy:
idziemy? xd

Eleazar.

:myśli chwilę.: nie.

Bella.

a, to czemu?

Eleazar.

a bo tam nie ma nic ciekawego. :podchodz do niej i kładzie ręce na jej talii:

Bella.

a tu co niby jest? : i patrzy na niego uważnie, przegryzając przy tym wargę:

Eleazar.

to może :akcentuje to słowo: być coś. stwierdziłaś że jestem pozywtynie walnięty. chce Ci pokazać jak bardzo :całuje ją namiętnie:

Bella.

:odrywa, się od niego:
to, po co ja się przebierałam...

Eleazar.

:uśmiecha się łobuzersko: nie wiem. ale zaraz możemy coś z tym zrobić :zciąga jej bluzkę:

[skończymy jutro xdd]

Bella.

ja... chyba niepowinnam, i to nie chyba.. ja niemogę.. jestem dopiero dzień po rozwodzie, przepraszam.. ale ja naprawdę niemogę.

Eleazar.

masz rację, wybacz ... :wychodzi:

Edward Cullen

:wszedł z nią na rękach do jej komnaty. położył ją na łożu, całując ją z uśmiechem:

Bella.

:oddawała pocałunki, oplątując go nogami w talli, a rękami łądządz przy jego kroku: