Komnata Demetriego

Denitri.

:wzrusza ramionami.: czemu nie. a gdzie mogę chodzić? a może raczej gdzie prawdopodobnie mnie nie zabiją?

Aro

Po volterze spokojnie mozesz chodzić, tu nie wejdą. A jesli chcesz się wybraxc gdzieś poza mur Volterry to proś...Felixa! O właśnie, to bedzie twój taki osobisty ochroniaż.

Denitri.

Będę mieć nianię? :uśmiecha się łobuzersko:

Aro

::zasmiał się:: Mozna to tak nazwać..taka przerośnięta nianke... ::znów się zasmiał w myśli układając sobie nowe przezwisko 'niania Feliksia'::

Denitri.

Jest tu gdzieś krew? Głodna jestem. :nie wiem czy stoję czy siedzę więc siadam na skraju łóżka xd:

Aro

[siedzisz obok mnie xDDD]

::zaczął sie zastanawiać::
Chyba już czas, byś sama zaczęła zdobywać krew. ::usmiechnął się:: co ty na to byś poszła na pierwszy samodzieln obiadek?

Denitri.

:unosi brew: zabić człowieka? hmm.... kusząca propozycja. :uśmiecha się łobuzersko: gdzie mogę zapolować?

Aro

Wrodziłas sie w ojca. ::zasmiał się:: Napewno nie w volterze, bo jesteś jeszcze mało doswiadczona by nie zostawic po sobie śladu...hmm..moze Los Angeles? ::usmiechnął się:: Przy okazji przebiegniesz się.

Denitri.

To chyba dobrze, nie? (że wrodziła się w ojca xd)

To chodźmy. :zaskakuje z łóżka i zawiązuje sznurówki z conversów.: Idziemy? :staje przy drzwiach:

Aro

Taa ::usmiechnął się i wyszli. Pobiegli do LA.::

[Napisz pierwsza na plazy czy tam parku czy co tam jest w LA xD]

Denitri.

:wchodzi i siada na biurko z naburmuszoną miną:

Nicole

::wchodzi i patrzy na córkę:: Czemu jestes zła?

Denitri.

ależ ja wcale nie jestem zła :mówi z sarkazmem:

Nicole

DENITRII!! Bo powiem ojcu, a ostrzegam...on jest niegrzecznym chłopcem.

Denitri.

:kuli się lekko; okej, okej. boże. :wywraca oczami: mam siedzieć w tej komnacie do śmierci?