Komnata Santiago.

Sulpicia

:cofa się razem z nim i po chwili leżą już na łóżku.Ona pod nim.Całuje go zachłannie:

Santiago.

:schodzi pocałunkami na jej dekolt. całuje ją po piersiach. ręką odpina jej stanik i zsuwa go z niej zębami. schodzi pocałunkami do brzucha i przesuwa językiem po koronkach z jej majtek. zaczyna je zsuwać zębami. rzuca je w kąt i namiętnie całując znów przesuwa się w górę. zatrzymuje się znowu przy piersiach muskając je językiem:

Sulpicia

:palcem przyciąga go do swoich ust, wpija się w jego usta i szybko ściąga mu spodnie:

Santiago.

:uśmiecha sie nie przestając jej całować. pozbywa się swoje bielizny i mruczy je do ucha: darling, tylko nie krępuj się, możesz krzyczeć z rozkoszy, tu są wyciszane ściany :cenzura:

Sulpicia

W zamku i tak nie ma nikogo :cenzura:

Santiago.

::cenzura:cenzura:cenzura::
:opiera się na łokciu: wiesz, ja tak mogę cały tydzień, ale obawiam się że Twój mąż może zaraz wrócić :uśmiecha się zawiadacko:

Sulpicia

Boisz się Aro? :patrzy na niego:

Santiago.

:śmieje się cicho: boje się czy nie, to nie ważne. jestem silny ... ale jak całe Volturi się na mnie rzuci to miło nie będzie :mruga do niej: ale nie bój się. możemy to kiedyś powtórzyć :przesuwa ręką po jej tali i zatrzymuje ją na jej biodrze:

Sulpicia

A ja jakoś Renaty i innych z którymi się przespał nie zabiłam. Niczego ani nikogo się boję. A chciałbyś to jeszcze kiedyś powtórzyć? :patrzy na niego uśmiechając się:

Santiago.

jestem otwarty na propozycję :uśmiecha się pewniacko. pochyla się i całuje ją namiętnie. po chwili wstaje i zaczyna się ubierać dalej z tym uśmieszkiem na twarzy:

Sulpicia

Wybierasz się gdzieś? :unosi pytająco brew:

Santiago.

na małe polowanie. kiedy zaspokoi się jedną rzecz ... często dają się inne we znaki :uśmiecha się łobuzersko się uśmiecha i narzuca pelerynę. posyła jej całusa w powietrzu i otwiera drzwi. wychodzi. z dworu słychać jak odpala samochód:

Sulpicia

:uśmiecha się, wstaje, ubiera się i idzie do sali obrad:

Santiago.

:wchodzi i zrzuca pelerynę na krzesło. widzi że ekipa sprzątająca była i nie ma śladu po wczoraj. siada przy biurku i znudzony siada na krześle zerkając na stosy raportów. po chwili wstaje i wychodzi:

Marcus

:szuka Santiago: