Plac główny Volterry

Bella.

a ty co taki jakiś przybity?
Alice i Carmen nie ma... no tak..

Santiago.

:śmieje się chłodno, bez śladu wesołości: po pierwsze: jesteś tchórzem skoro chcesz się zabić, nie musisz zmieniać tematu.
a o pewnych osobach nie mam ochoty rozmawiać. zakłamane dziw ... a zresztą, nie Twoja sprawa.
a Alice ... nie wiem gdzie jest :wzrusza ramionami, a jego peleryna zsuwa się i odsłania więcej nagiego torsu:

Bella.

:spojżała na jego tors, chodź nie powinna tego robić, iż zrobiło jej się cieplej:
oczywiście, ostatnio wszyscy mnie olewają totalnie, jezu dobra!
Więc, po ** mam 'żyć' Edward chce rozwodu, Ness mnie nienawidzi, tu wszyscy mnie traktują jak powietrze.. i dlatego to wszystko traci jaki kolwiek sens..

Santiago.

:wznosi oczy ku niebu: uwierz mi że użalając się nad sobą, nic na to nie poradzisz.
po cho.erę tu ze mną siedzisz? skoro córka Cię potrzebuje to do niej idź. możesz mnie nawet zacząć całować, ale przestań mi tu się użalać nad sobą pod nosem. to irytujące.

Bella.

widać, że brak Alice ci nie służy... dobrze, już panu nie bd przeszkadzać..
cześć... :poprawia sukienkę i idzie, do swojej komnaty kołyszą płynnie biodrami:

Santiago.

:prycha gniewnie i po chwili znów przyjmuje kamienny wyraz twarzy:
:ma wielką ochot kogoś zabić więc idzie zapolować:

Alice Cullen

;wchodzi na plac zgrabnym krokiem ( [link widoczny dla zalogowanych] -ubrana jest tak.) siada na ławce, przeczesując włosy;

Chelsea · Gość

:wchodzi na plac lekkim krokiem. po chwili wyczuwa darem wszystkie relacje. krzywi się lekko i mruczy coś pod nosem do siebie:

Alice Cullen

;przymyka oczy, odchyla głowę i marzy...;

Chelsea · Gość

:dalej się krzywiąc siada na jednej z ławeczek i przykłada palce do skroni, próbując się skupić:

Heidi

:wchodzę na plac i widze Chelsea i Alice siadam koło Chelsea:
Hej Chelsea i Alice.

Alice Cullen

;nagle siada normalnie, zakładając nogę na nogę i oblizując swoje wargi;

Chelsea · Gość

cześć Heidi. :zauważa dziwne zachowanie Alice: