Plac główny Volterry

Santiago.

:mruczy cicho zsuwając rękę niżej i cały czas całując:

Carmen.

:przysuwa się jeszcze bliżej 'przekomarzając się' z jego językiem:

Santiago.

:poddaje się 'zabawie' xd:

Carmen.

:odsuwa się delikatnie od niego i uspokaja oddech:

Santiago.

:uśmiecha się łobuzersko:

Carmen.

:odwzajemnia uśmiech: teraz jest znacznie lepiej niż ok.

Santiago.

no ja mam nadzieje :porusza zawiadacko brwią: xd

Carmen.

:zaśmiała się dźwięcznie: a mówią, że nadzieja matką głupich...

Alice Cullen

;patrzyła na całe zdarzenie ciekawym wzrokiem, aczkolwiek wiedziała co się potoczy. Cała ta sytuacja była widoczna wcześniej, w jej wizji. Uśmiechnęła się delikatnie, widząc ze się im układa, lecz ona sama poniekąd im zazdrościła. 'cóż, i na mnie kiedyś przyjdzie pora xd'-pomyślała odwracając wzrok od pary;

Renesmee · Gość

::przyjezdza do Voltery na plac::

Alice Cullen

;patrzy obojętnym wzrokiem na ludzi kręcących się po placu;

Renesmee · Gość

::idzie przez plac patrzac na ludzi::

Alice Cullen

;jej wzrok w pewnym momencie zatrzymał się na jakimś mężczyźnie. Od tak pomyślała sobie, że może przejść na tą drugą bardziej mroczną dietę.;

Renesmee · Gość

::widzi Al stojaca do niej tylem podchodzi do niej::
Hej...

Alice Cullen

;odwraca się do gościa, odpędzając od siebie tamte myśli;
Hej ;powiedziała z czułym uśmiechem i z nutką przyjaźni w głosie;