Plac główny Volterry

Denitri.

:zacisnęła usta w cieńką linię wściekła. rzuciła dziadkowi oburzone spojrzeniem: nie ... wspominaj .. o nim. :syknęła napinając mięśnie szczęki:

Garrett

Ocho...coś się swięc.....-pomyslał.

Aro

::by sprawdzić, czy chłopak mówi rację położył mu rękę na ramieniu i wtedy zobaczył, że on kocha Den, że ma na imię Gerrett i, że wcale się nie nabija:: Masz szczeście. ::rzucił i spojrzał na wnuczkę:: Spokojnie słonko...

Garrett

No widzi pan? Nie moja wina że tak się wychowałem....

Denitri.

jak mam być spokojna :warknęła. miała już serdecznie dość tego dnia:

Aro

Tak. ::burknął do Gerretta i spojrzał opiekuńczo na Den:: Nie myśl...o tym. ::nie chciał już mówić o Demetrim...::

Garrett

[idź mu przlep Wazon do czoła, Aro!]

:Mruknał cos pod nosem i popatrzył zauroczony na Den.:

Denitri.

:skrzywiła się: to będzie raczej trudne.

Aro

::chciał zmienić temat więc zapytał bezpośrednio Denitri:: Hmm... więc... od dawna jesteście razem? Bo mi się jego obrazy nie składają w całość.

Garrett

Pff..:mruknął bardzo cicho:

A dlaczego mnie sie pan nie spyta?

Denitri.

od niedawna ... od jakichś ... trzech dni ... :wyjąkała speszona odrobinę: xd

Aro

Och to krutko. ::spojrzał na Gerretta:: Nie wiesz? ::uniósł brwi.:: Czy naprawdę muszę cię uczyć prawidłowego zachowania? No cóż... Najpierw pyta się kobiety, czy mężczyzny? Rodziny czy obcego? Zasady moralne.

Denitri.

:wywróciła oczami. w gruncie rzeczy ich przekomarzanie się było nawet zabawne.:

Garrett

Rodziny, czy gościa..psze pana...że się ośmiele poprawić...a wiec..najpierw Kobietę. Przepraszam..ale wychowywał mnie ojciec.

Aro

::zaśmiał się:: Widać. ::spojrzał na Denitri:: Będziesz z nim miała...zabawnie? O tak... ::znów się zaśmiał:: [Och ta ironia Aro xD]